Kult : Tata 2

Rock / Poland
(1996 - SP Records)
Learn more

Lyrics


1. JEŚLI CHCESZ ODEJŚĆ - ODEJDŹ

Znowu dom pusty dziś nocą,
Cisza aż grzmi
Świec płomienie próżno się złocą,
Nie skrzypną drzwi
Milczeć będzie moja gitara,
Słychać będzie bicie zegara
Ja zrozumieć się staram,
Mówiłem ci

Jeśli zechcesz odejść - odejdź
Jeśli zechcesz - wróć
Nic się przecież w nas
Nie zmieni przez te dni
Wciąż tak samo serca będzie
Czas tęsknotą truć
Świat jak był zostanie
Zły

Choć to dziś żar rąk splecionych
Czuje każdy nerw
Choć w pamięci pięknych wspomnień moc
Nie umkniemy samotności
Co nas żre jak czerw
Odkąd spadła na nas
W tamtą noc

Jeśli zechcesz wracać - wracaj
Jeśli odejść - idź
To nieważne z kim
I wszystko jedno gdzie
Już na zawsze tamto będzie
W sercach nam się tlić
Jak neonowy szyld
Gdzie jesteś?


2. KOCHAJ MNIE, A BĘDĘ TWOJĄ

Na statku gdzieś w kotłowni, tam, gdzie palacze są
Na tle płonących głowni sylwetki czarne drżą
Wulgarną nucąc śpiewkę miotają słowa krewkie
I na portową dziewkę czekają wszyscy wraz
Z pokładu marynarze dziś mają wolną noc
A w tym piekielnym żarze łeb pada niby kloc
Hej chłopcy, ja wam radzę - zetrzyjcie z gęby sadzę
Za chwilę przyprowadzę tę, co zabawi nas
Już na schodach widać jej nogi
Mocne wino szykujcie i trzos
Już za chwilę dotknie podłogi
I z oddali dobiegnie jej głos

Kochaj mnie, a będę twoją
Całuj mnie i mocno tul
Niechaj dziś pocałunki twe ukoją
Beznadziejną tęsknotę naszych serc
Kochaj mnie, a będę twoją
Nie chcę nic prócz twoich warg
Niech pocałunki twe tej nocy mnie ukoją
Zanim ciało znów oddam na targ

Z pokładu marynarze dziś mają wolną noc
A w tym piekielnym żarze łeb ciąży niby kloc
Hej chłopcy, ja wam radzę - zetrzyjcie z gęby sadzę
Za chwilę przyprowadzę tę, co zabawi nas
Niby kotłów wielkie ognisko
Płoną twarze i oczy ich grzmią
Pójdźmy tobie przyjrzeć się blisko
Kiedy śpiewasz piosenkę tą

Kochaj mnie, a będę twoją
Całuj mnie i mocno tul
Niechaj dziś pocałunki twe ukoją
Beznadziejną tęsknotę naszych serc
Kochaj mnie, a będę twoją
Nie chcę nic prócz twoich warg
Niech pocałunki twe tej nocy mnie upoją
Zanim ciało znów oddam na targ


3. ŚMIERĆ POETY

Nie pomogły zastrzyki,
Recenzje i pomniki,
Ni kwaśne mleko :
Przyszedł szarlatan - szuja,
Obejrzał go, pobujał :
- dementia praecox.

Toż radość była w domu,
Nareszcie koniec sromu,
Skończony kłopot!
Dozorca śmiał się setnie :
- zaraz mu nitkę przetnie
Panna atropos.

Żona klaskała w dłonie:
- ach, przecie nadszedł koniec
Pijackich orgii.
Bólów miałam niemało,
Nareszcie twoje ciało
Wezmą do morgi.

Wszyscy stanęli kołem
Z czołem bardzo wesołem.
Prasa, kuzyni;
I szacowne to grono
Orzekło unisono :
- dobrze tak świni!

Po co dziewki uwodził,
Nocą domy nachodził,
Sen rwąc dzieciątek;
I po co pod zegarem
Lał w brzucho wino stare
Świątek i piątek?

Zna go dobrze warszawa:
Pożyczał - nie oddawał,
Nasienie drańskie;
A "poetyczne dale"
To były te skandale
W małej ziemiańskiej.

Dobrze ci, stary draniu,
Za grzechy nad otchłanią
Inferna zwisasz.
Najprzód gwiazdy i róże,
Potem stołek w cenzurze -
Sprzedajny pisarz!

Tak to nadobne grono
Radziło unisono
W śmiertelnej sali.
A że lico miał bladsze
Orzekli: - pewnie nadszedł
Koniec kanalii.

Zapachniały zefiry,
Brzękły potrójne liry,
Pierzchnęła tłuszcza.
Serce alkoholowe
Unieśli aniołowie
Na złotych bluszczach.


4. NIE DOROSŁEM DO SWYCH LAT

Nie dorosłem do swych lat
Masz mnie za nic, dobrześ zgadł
Jak tak można? - pytam was
Tyle lat marnować czas
Nauczyłem w życiu się
Paru rzeczy - wszystkich źle
Ale moją dróżką idź
Gdy się już nie daje żyć

La, la, la, la - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
La, la, la, la - gdy po szklance koniak spływa jak łza
Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zła
A w sercu już zamiast krwi popioły tylko i kurz,
Tylko popioły , popioły , popioły
La, la, la, la, - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
La, la, la, la - gdy po szklance koniak płynie jak łza
Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zło
I kiedy dłoń ściska szkło, w którym przez płyn błyska dno

Inni zawsze wiedzą, co
Jak, dlaczego, gdzie i kto?
Komu wziąć, a komu dać
A ja nigdy, kurwa mać
A już nie daj boże, gdy
Jakaś się spodoba mi
Zamiast brać bez zbędnych słów
Plączę i się kończę znów

La, la, la, la - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
La, la, la, la - cóż, że wszyscy są mądrzejsi niż ja
Mieć, co się chce, można tylko, kiedy przegra się grę
A w sercu już zamiast krwi popioły tylko i kurz,
Tylko popioły , popioły , popioły
La, la, la, la - wszystko prostsze kiedy ciebie się ma
La, la, la, la - po kieliszku koniak płynie jak łza
Utopi noc naszych godzin zimnych zdrady i zło
Bądź ze mną, bo w mgle lat zginie nam "la, la" - słuchaj to


5. TY ALBO ŻADNA

Co tu kryć
Kocham cię szalenie
Twoim być
Jesteś mym marzeniem
Cudne oczy twe
Dziwnie męczą mnie
I na jawie
I we śnie
Ah, wiesz
Że mnie stale kusisz
Mów, co chcesz
Moją zostać musisz
Serce skradłaś mi
Pełzną w smutku dni
Więc otwarcie
Mówię ci

Twój los na jedną stawiam kartę
Ty albo żadna, ty albo żadna
Tak musi być, bo serce mam uparte
Ty albo żadna, ty albo nikt
Choć może to twych uczuć nie jest warte
Że pragnę cię i to mój spokój tli
Twój los na jedną stawiam kartę
Ty albo żadna, ty albo nikt


6. SAMOTNI LUDZIE

Samotni ludzie z samotnych miast
W samotnej muszli świat
W samotnym śniegu został ślad
Samotnie witam was
Ten blady krążek to moja twarz
Ten z kleksem krwawym - ty
Dziewczyną jesteś, więc usta masz
Usta koloru krwi

Zgaśnie blask oczu twych
Gdy wstanie dzień
Świt za szybą przysiądzie
Jak szary ptak
Nie mów nic, przytul się
Wstrzymaj czas, wszystko zmień
Zapomnienie jak zmierzch
Niech zatopi nas znów
Wódki mgła wokół głów
Pełznie jak duch
Jaki zły, jaki pusty
Jest cały świat
Nie mów nic, przytul się
Wtóru serc dziwna moc
Wstrzyma czas, niechaj trwa
Pijana noc

Dziewczyny szare, płaskie jak filc
Szukają pustych słów
Poprzez tysiące mroźnych mil
Srebrzy im piersi nów
A jak majowy dzwon na dnie
Gdy zatopiony w drzwi
Tak w piersiach serca tłuką się
Serca koloru krwi

Zgaśnie blask...

Posłuchaj - serce tyka jak czas
Już blisko dzień i wschód
Co znaczy wschód - wie każdy z nas
Codziennie wschodzi trup
Wciąż bliżej kosi gwiazdy nów
Przed wschodem zamknij drzwi
Bo z pierwszym świtem wstaną znów
Myśli koloru krwi

Zgaśnie blask...


7. ZASTANÓWCIE SIĘ SAMI

Zastanówcie się sami - czemu w domu, nocami,
Tylu ludzi się budzi - i wam też chce się wyć?
Na obiedzie u cioci wylewacie kompocik
I płaczecie w klozecie - jak by hańbę tę zmyć?
To z lat dawnych w was gości superata młodości,
Głupstwa, lęki i męki, których z serca nie wygnał czas.
Czasem męczy myśl taka - zabić w sobie szczeniaka,
Lecz mknie czas, a jak drzazga - to szaleństwo tkwi w nas.
Ty też wiesz - co to znaczy - czy za szybko czas gna,
Czy za powoli? - to boli i się kończy na łzach.
Będziesz tęsknić do krzyku za ptakami tropików,
A tu noc i znajomi i deszcz stuka o dach...
Tylko czasem, wśród mroku, straszy i krąży wokół
Zamyślony marabut, w lepkich błotach błądzący ptak.
Lecz dzień lęki wymiecie, więc spokojnie możecie
Drzwiami trzasnąć i zasnąć, gdy "dobranoc" powiemy wam.


8. GWIAZDA SZERYFA

Zabłysła gwiazda, szeryfa znak
W zaroślach szmer, to banda zbirów czai się tak
Źrenicą czarną patrzą w siebie lufy dwie
Papierowe miasto pali się!

U wrót czterema kopytami zarył się koń,
Zarobił kulkę bill gdy bessie śmiała się doń
Ten western przecież dobrze z życia każdy zna
Gdy szczęście blisko to zza węgła pada strzał.

O szeryf, szeryf - o le, le, le
Do olster sięgnij i pokonaj moce złe
Bo dobro trwalsze jest od skał
A wszystko zło przepada, gdy twój zagrzmi strzał.

Do świtu jeszcze wiele godzin, wiele snów
A w domu tyle niepotrzebnych drętwych mów
Przyzywa zimnym blaskiem neonowych łun
Na rogu ofiar i obrońców bar saloon.

To banda pije, wszak ich znasz
Patrz jak fałszywie się uśmiecha każda twarz
Ty razem z nimi brzęknij w szkło
Czekając na szeryfa, co wypleni zło.

Gdzie jesteś szeryf, gdzie gdzie gdzie
Nie pozwól nam do końca rozczarować się
To przecież dobro trwalsze miało być od zła
A nocy mrok miał krócej trwać od świateł dnia.
Szeryfów nie ma, nie nie nie nie nie
Nie zagrzmią złote kolby, banda naprzód prze
Cierpliwa kropla drąży skały złom
Tornado wyje ciemną nocą chwieje się dom
Bum!

Kup bilet i na western spiesz
Gdy się nie cieszysz życiem, to się śmiercią ciesz
A kiedy błysną światła, zmilknie kamer szum
Spójrz na ulicę - to szeryfów stąpa tłum.
Obejmij dłonią kolbę, palcem zmacaj spust
Bądź czujny i nic nie mów, ani pary z ust
Choć nawet zegar dziejów bije smutny ton
To twoje serce prawdę mówi a nie on.

O szeryf, szeryf, trzymaj się
Tak bardzo dobrze nie jest, ale nie jest źle
Pamiętaj bez zbytecznych słów
Dopóki żyjesz możesz walić z obu luf
Bum! Bum!

O szeryf, szeryf, trzymaj się
Tak bardzo dobrze nie jest, ale nie jest źle
Pamiętaj bez zbytecznych słów
Dopóki żyjesz możesz walić z obu luf.


9. BALLADA O DWÓCH SIOSTRACH

Były dwie siostry: noc i śmierć
Śmierć większa a noc mniejsza
Noc była piękna jak sen a śmierć
Śmierć była jeszcze piękniejsza
Noc była piękna jak sen a śmierć
Śmierć była jeszcze piękniejsza

Hej noony noony! Haj noony na!
Śmierć była jeszcze piękniejsza

Usługiwały siostry dwie
W gospodzie koło rzeczki
Przyszedł podróżny i woła: hej!
Usłużcie mi szynkareczki

Hej noony noony! Haj noony na!
Usłużcie mi szynkareczki

Więc zaraz lekko podbiegła noc
Ta mniejsza, wiecie ta mądra
Nalała, gość się popatrzył w szkło:
Zacny - powiada - kordiał

Hej noony noony! Haj noony na!
Zacny - powiada - kordiał

Lecz zaraz potem podbiegła śmierć
Podbiegiem jeszcze lżejszym
Podróżny cmok! A kielich brzęk!
Bo kordiał był zacniejszy

Hej noony noony! Haj noony na!
Bo kordiał był zacniejszy

Spełnił podróżny kielich do dna
I już nie mówił z nikim
Widząc, że druga siostra ma
Dużo piękniejsze kolczyki

Hej noony noony! Haj noony na!
Dużo piękniejsze kolczyki

Taką ballade w słotny czas
W oberży "trzy korony"
Śpiewał mi hen! W dublinie raz
John burton - john nad johny

Hej noony noony! Haj noony na!
John Burton - John nad Johny

Dublin to z balladami kram
Niejedną tam się złowi
Więc to, com kiedyś słyszał tam
Powtarzam Krakowowi

Hej noony noony! Haj noony na!
Powtarzam Krakowowi


10. KOŁYSANKA STALINOWSKA

Rosną w Polsce domy
Z czerwoniutkiej cegły
Domy wznosi piekarz
Bo w tej pracy biegły
Handel zagraniczny
Rozwijają zduni
Znają koninktury
Z gawędzeń babuni
Domy, mosty, szkoły
To domena szewców
A z krawców się robi
Zwycięstwa ich piewców
Piekarz, szewcy, zduni
Każdy sercu bliski
Wspólnie zapracują
Na moją "scotch whisky"
A zembski zaś whisky
Aby spijać mógł
Rządzić musi ślusarz
Rządzić musi ślusarz
I musi ten ślusarz
Spokojnie spać bez trwóg
Więc każdego ranka
Na "armii Kennedy"
Pilnie referuję
Europy biedy
Jak się zachód plącze
W pętach kapitału
I jak do ruiny
Zbliża się pomału
Potem do lodówki
Zaglądam ciekawie
Oto "Johnny Walker"
Zaraz się zaprawię
Każdego zaś co by
Mnie zaprawić chciał
Wydam ślusarzowi
Wydam ślusarzowi
Aby za swoje miał


11. LATAJĄCY HOLENDER

Porywa wiatr tanga dźwięki
I płyną w dal piosenki
Korale lamp na wantach drżą
Na farwaterze pian dreszcze
Na motorowcach trwa jeszcze
Bal kapitański, wciąż daleko świt
Lecz kiedy lamp skry zgasną
Tam gdzie zodiaku drży jasność
Samotny wrak dryfuje na west-sud

A na pokładzie trzy dziewczyny, trzy czarne koty i trzy psy
I żaden więcej po załodze nie został ślad
Potonęli marynarze, na grzywy fal spadają łzy
Które spod ciemnych dziewczyn rzęs porywa wiatr

Jak czarny ptak przecina ciszę
Bezsilne żagle z rej wiszą
W otwartych lukach ciemność pełznie jak wąż
To latający holender
Kolący niskie mgły rzędem
Strzaskanych masztów owiniętych w mrok
Gdy skrzydło steru prąd trąca
Chwieje się reja skrzypiąca
Bulgocze w wodzie zapomniany log

A na pokładzie trzy dziewczyny wplątane w siny welon mgły
Ich nocne łkania oceanu głuszy szum
Do pustych kajut razem z nimi schodzą trzy koty i trzy psy
Tam na tęsknotę czeka w starych beczkach rum

Ah, jak to różnie się pija
Alkohol kąsa jak żmija
Blaszany kubek z rumem gdy dotyka warg
A tchnieniem wiosny owieje
Gdy kryształ z winem się śmieje
Na lśniącej sali, kiedy okręt zaczyna bieg
Więc my też pijmy i wiernie
Czekajmy w naszej tawernie
Kiedy holender latający uderzy w brzeg

A na pokładzie trzy dziewczyny wloką za sobą tęsknot tren
Choć czarne koty i trzy psy już śpią jak głaz
Tylko do dziewczyn trzech pijanych wciąż jeszcze nie przychodzi sen
Kiedy na masztach noc rozpina parasol gwiazd


12. A GDY BĘDĘ UMIERAŁ

A gdy będę umierał
To nie przyjdzie generał
Ziewnie z cicha dyrektor
Bo umiera byle kto
Serce pluśnie w staw ciszy
Doktor papier podpisze
Szakal z hieną z kantorka
Złożą rzeczy do worka
Żona przyjdzie w welonie
Masz przepustkę Charonie
Złoty ząbek zostawić
Piórko z głową poprawić
A gdy będę chowany
Syn zapłacze pijany
Zdepcze szarfy dostojne
Potem pójdzie na wojnę
Na cmentarzu pod murem
Słońce zajdzie za chmurę
Drobny deszczyk pokropi
Pamięć moją zatopi
A na stypie z bigosem
Strasznym krzyknie ktoś głosem
Wyjdziesz patrzeć kto woła
Znajdziesz ciszę dookoła


13. PROWOKATOR

Wot zdies' na astanowkie, dierżusja za karman
I wdrug ka mnie padchodit' nieznakomyj mnie grażdan

I on gawarit' mnie tichińko, kuda by mog pajti
I gdie by mog nie licho wsjo wremja prowiesti,

Sztob byli by tam diewczionoczki, sztob byłoby tam wino,
A skol'ka eta stoit' - tak mnie rawno wsjo rawno,

Ja jemu atwieczaju: na liguwkie wcziera
Pasljedniuju mielinu prikrili frajera

A on gawarit' w marsilie, kakije kabaki,
Kakije tam diewczonoczki, kakije bardachi.

Tam diewuszki tancujut gołyje a damy w sabaliach,
Lakija nosiat borody, a wory nosjat frak

On dajet mnie dieńgi - franki i żiemczjuga stakan
Sztob ja jemu wyjawił wojennowo zawoda płan.

A my sprawili sucz'ka zabrali cziemadan,
Zabrali dieńgi - franki i żiemczjuga stakan

My jewo priwirali w wajskamen kamede
C tiech por jewo pa tiurmu ja nie widał nigdie

Mienia błagadarili, żał ruku prokuror
Patom mienia usadili w adin siewiernyj nadzor,

C tiech por adnu gradiszeczku imieju w żyzni cel,
Sztob by ja mog uwidiet' gradiszeczku tot nasiel'

Tam diewuszki tancujut gołyje a damy w sabaliach,
Lakija nosiat borody, a wory nosjat frak

Tam diewuszki tancujut gołyje a damy w sabaliach,
Lakija nosiat borody, a wory nosjat frak


14. DOLINA

Kurił papirosy, haroszyj tabak
Liublił ja diewczonki kak donskij kazak

Hej, razkasza ty moja, hej razkasza!
Hej, razkasza ty moja, hej razkasza!
Dolina, dolina, dolina, eh dolina
Dolina, dolina, tak, dolina maja
Dolina, dolina, dolina, eh dolina
Dolina, dolina, tak, dolina maja

Gdież eta ulica, gdież etot dom
Gdież eta barysznia szto ja wliublion

Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza!
Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza!
Dolina, dolina, dolina, eh dolina
Dolina, dolina, tak, dolina maja
Dolina, dolina, dolina, eh dolina
Dolina, dolina, tak, dolina maja

Wot eta ulica, wot etot dom
Wot eta barysznia szto ja wliublion

Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza!
Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza!
Dolina, dolina, dolina, eh dolina
Dolina, dolina, tak, dolina maja
Dolina, dolina, dolina, eh dolina
Dolina, dolina, tak, dolina maja


15. MARIANNA (INACZEJ NIŻ NA 1)

U Marianny orzechy z miodem
U Marianny szampan pod lodem
U Marianny krwawa langusta
Ma Marianna ćwiczone usta
Bieliznę z polotem, na ekler majtki złote
Chłopców judzi, ale się nudzi
Lecz na szczęście w swoim zamczysku
Wśród zbrój starych, azefa listów
W policyjnych aurze romantyk
Czuwa ciotka Idalia antyk
Ta jej przychyli nieba, ta wie co dziecku trzeba
Wnet jej wtyka romans barykad
O jak klawo, o jaka draka
Można śmiać się, można i płakać
Wnet zapomnieć na dupie krosty
Zamiast krzywych nogi mieć proste
Przeliczne podniety i nowe wciąż gadżety
Kat, ofiara, Che Guevara
A ciotka Idalia miesza cykutę
Zdejmuje ze ściany włócznie zatrute
Czerwoną gwiazdeczkę, portrecik cara
W kuferku Mariannie wysyła zaraz
Wszak dziecko spleen dławi, niech trochę się zabawi
Niech pofika, nike barykad
U Marianny książeczki mao
Sierp i młotek, trójząb ze strzałą
Dzieł batiuszki półeczka spora
Notatniki agitatora
A w lektur swych przerwach już wie jak się rozerwać
Tam pomyka gdzie zgiełk barykad
A ciotka Idalia jeść kurkom sypie
Brutalne metody nie są w jej typie
Do drzemki na ganku pachnie kwiat wiśni
Społeczność współczesna wnet jej się przyśni
A za nią do mokrej roboty wnet się kopnie
W zwartych szykach armia barykad
Przez Mariannę w nocy polucja
Całe szczęście jest rewolucja
Śmietnik płonie, policja pędzi
No co z tą pałą do kurwy nędzy
Łap pióro, ponuro w odezwie opisz flika
Gwałcącego panny z barykad
A ciotka Idalia żuje obiadek
Sto batów praksedzie na goły zadek
Na Sybir Macieja, do pierdla hryćka
Ogrody, szynszyle, róż na policzkach
Krucyfiks, z nim w zgodzie fotosik na komodzie
Panna dzika, nike barykad
Ech Marianno, zrzuć no suknie
Jutro rano trzydziestka stuknie
Chodź no z nami wynajmiem szalet
Odgryziem szyjkę, zrobimy balet
I pokażemy, bo znamy te problemy
Co wynika z ognia barykad
Nas ciotka Idalia nie może złapać
My ciotkę Idalię zaklniemy w capa
Przepchniemy baniole przez laissez-passee
Tygrysa do baku i wio na trasę
W słońca migotanie, za nami świat zostanie
I panika ery barykad
Morda flika, wojsko w łazikach
Polityka, klasa i klika
Wiece w rękach, partia, syndykat, dialektyka i w ogóle wszystko
Co nam przeszkadza spokojnie leżeć na słońcu trzymając ręce
Na piersiach panienek patrzeć na chmury typu cumulus w kolorze białym,
Natomiast niebo jest przy tym niebieskie


16. KOCHAJ MNIE, A BĘDĘ TWOJĄ (WERSJA BEZ V.V.)

Na statku gdzieś w kotłowni, tam, gdzie palacze są
Na tle płonących głowni sylwetki czarne drżą
Wulgarną nucąc śpiewkę miotają słowa krewkie
I na portową dziewkę czekają wszyscy wraz
Z pokładu marynarze dziś mają wolną noc
A w tym piekielnym żarze łeb pada niby kloc
Hej chłopcy, ja wam radzę - zetrzyjcie z gęby sadzę
Za chwilę przyprowadzę tę, co zabawi nas
Już na schodach widać jej nogi
Mocne wino szykujcie i trzos
Już za chwilę dotknie podłogi
I z oddali dobiegnie jej głos

Kochaj mnie, a będę twoją
Całuj mnie i mocniej tul
Niechaj dziś pocałunki twe ukoją
Beznadziejną tęsknotę moich ust
Kochaj mnie, a będę twoją
Nie chcę nic prócz słodkich warg
Niech pocałunki twe tej nocy mnie ukoją
Zanim ciało znów oddasz na targ

Z pokładu marynarze dziś mają wolną noc
A w tym piekielnym żarze łeb ciąży niby kloc
Hej chłopcy, ja wam radzę - zetrzyjcie z gęby sadzę
Za chwilę przyprowadzę tę, co zabawi nas
Niby kotłów wielkie ognisko
Płoną twarze i oczy ich grzmią
Pójdźmy tobie przyjrzeć się blisko
Kiedy śpiewasz piosenkę tą

Kochaj mnie, a będę twoją
Całuj mnie i mocniej tul
Niechaj dziś pocałunki twe ukoją
Beznadziejną tęsknotę moich ust
Kochaj mnie, a będę twoją
Nie chcę nic prócz słodkich warg
Niech pocałunki twe tej nocy mnie ukoją
Zanim ciało znów oddasz na targ

lyrics added by czeski21 - Modify this lyrics