Dezerter : Mam Kły Mam Pazury

Lyrics


1. MAM KŁY MAM PAZURY

Adrenailna
Zjeżona sierść
I magia krwi zapachu
Nie czuję wtedy strachu
Chwytam ofiarę
Zanurzam kły
Ostatnie drganie mięśni
To zwiastun szybkiej śmierci
Ludzie są stworzeni na wzór i podobieństwo
Właściwie nie wiadomo przez kogo
Aby przestali być zwierzętami
Podarowano im rozum

Ogryzam kości
Zlizuję krew
Póki jest jeszcze ciepła
Dopóki nie zakrzepła
Nie ma litości
Walka o byt
Do śmierci bez powodu
Do nasycenia głodu

Instynktu zew
Na łowy czas
Zupełnie bez kontroli
Bez udziału mojej woli
Oczu błysk
Pazurów chłód
Bez żadnej innej broni
Szybki cios nic nie boli


2. ZASADY DYNAMIKI TŁUMU

Bez pytań nie ma problemów
To pierwsza zasada przetrwania
Zasada druga to obojętność
We wszystkich możliwych odmianach

Tłum się kłębi, tłum faluje
Tłum nie myśli, tłum nie czuje
Tłum jest silny, tłum napiera
Tłum pochłania, tłum pożera

Upodobnić się do otoczenia
To trzecia prosta zasada
Zasada czwarta to posłuszeństwo
We wszystkich możliwych odmianach

Takie są zasady tłumu
Tłum podąża za swym wodzem
Tłum jest ślepy, tłum jest głuchy
Niszczy wszystko na swej drodze

Złożona z wielu żywych istnień
Masa bez ciała i rozumu
Porusza się na dany impuls
To jest dynamika tłumu


3. NIC NOWEGO

Nic nowego! ta sama stara pieśń
Jesteśmy kukiełkami, które zżera pleśń
Ten sam stary przekaz, ta sama złuda
I ciągła nadzieja, że coś nam się uda
Smutna bajeczka, aż dwa zakończenia
Dobry do nieba, zły do więzienia
A który jest dobry, a który jest zły
Rozstrzyga zasada: oni albo my

Wszystko już było
Nie tylko w mojej głowie
Wszystko jest już powiedziane
Więc nic nowego ci nie powiem

Nic nowego! ta sama stara sprawa
Prawa się nie boi ten co tworzy prawa
A prawda jest taka człowieku młody
Państwo jak ryba, psuje się od głowy
Dlatego co rano, gdy otwieram okna
Smród zdechłej ryby wpada mi do środka
I nic nie zmienią koszule i krawaty
Jeśli po łokcie ma się brudne łapy

Nic nowego! ta sama stara pieśń
Jesteśmy kukiełkami, które zżera pleśń
Teatr już się wali lepiej więc się spiesz
A jeśli cię to bawi, po prostu się ciesz
Możesz krzyczeć co chcesz i mieć przekonania
Ta struktura się ugina lecz nigdy nie łamie
Więc jeśli pchasz się naprzód, stąpaj powoli
Bo powrót do szeregu zawsze boli

Nic nowego nie chcę powiedzieć
A może po prostu nie potrafię
Ignorancji jest za wiele
A maniacy wciąż rządzą światem
Warto więc chyba czasem przypomnieć
że władza psuje ludzi zbyt łatwo
I nie jest to spiskowa teoria dziejów
Ale smutne stwierdzenie faktów


4. CZEGO CHCESZ

Czy czujesz to zmęczenie, które ja odczuwam
Tymi twarzami, których nic nie wzrusza
Namiastką szczęścia wmawianą co dzień
I opowieściami o rajskim ogrodzie

Czego ty chcesz? - To jest pytanie
Czego ty chcesz? - Odpowiedz na nie
Wolisz bezruch, czy wolisz działanie?
Czego ty chcesz? - To jest pytanie

Czy czujesz obrzydzenie, które ja odczuwam
Na widok przemówień, których nikt nie słucha
Do ludzi, którzy graj głupimi przepisami
I na widok dostojników, którzy są idiotami

Czy czujesz zmęczenie ciągłym niepokojem
Czekaniem na atak i pozornym spokojem
Czy czujesz to zmęczenie, które ja odczuwam
Tymi kłamstwami, które nam się podsuwa


5. PŁACISZ

Płacisz za chleb, płacisz za wodę
Płacisz za pokój, płacisz za wojnę
Płacisz za prawo, płacisz za więzienie
Płacisz za powietrze, płacisz za ziemię
Płacisz za ciało, płacisz za krew
Płacisz za życie, płacisz za śmierć
Płacisz za rozrywki, płacisz za pracę
Płacisz za zbrodnie, płacisz za władzę

Możesz się nie zgodzić
Możesz się buntować
Ale jeden jest warunek
Musisz ciągle kupować

Płacisz za słowa, płacisz za muzykę
Płacisz za hałas, płacisz za ciszę
Płacisz za wolność, płacisz za niewolę
Płacisz za chaos, płacisz za kontrolę
Płacisz za ubranie, płacisz za nagość
Płacisz za szmelc, płacisz za jakość
Płacisz za zapach, płacisz za smród
Płacisz za kołyskę, płacisz za grób

Płacisz za szaleństwo, płacisz za rozwagę
Płacisz za strach, płacisz za odwagę
Płacisz za państwo, płacisz za granice
Płacisz za bandytów, płacisz za policję
Płacisz gdy musisz, Płacisz w potrzebie
Płacisz za innych, płacisz za siebie
Płacisz jawnie, płacisz ukrycie
Płacisz codziennie, płacisz całe życie


6. SZEPTY I KRZYKI

Historia jest już napisana
A przyszłość rodzi się teraz
W bólu na oczach całego świata
Zagubiony duch umiera
Ta kultura to kult śmierci
Politycznie uzasadniona
Narzucona przemocą
Religijnie błogosławiona

Z całą świadomością jak niewiele znaczę
Chcę głośno krzyczeć, że może być inaczej
Lecz słowa tracą siłę, jakby były gestem
I wśród tysięcy głosów mój krzyk jest tylko szeptem

Serca są zamknięte
Oczy nie potrafią patrzeć
Edukacja - regulacja
Doskonała jak zawsze
Kluczem jest obietnica
Otwiera drzwi do serca
Z zimną krwią daje nadzieję
A potem ją uśmierca

Zyski dzielone są równo
Pomiędzy chciwość i głupotę
Cywilizacja kwitnie
I nieważne co potem
Historia jest już napisana
A przyszłość rodzi się teraz
W bólu na oczach całego świata
Zagubiony duch umiera


7. CZWARTA RANO

Jest czwarta rano, Warszawa śpi
Mgła unosi się nad miastem
To dobra pora by zaatakować
Wioskę w zaroślach ukrytą
Tekturowe domki nie mają szans
Buldożery czekają na rozkaz
Wystraszone dzieci zerwane ze snu
Za chwilę zniknie ich wioska

Za kolor włosów, za kolor twarzy
Ja cię osadzę, ja cię skażę
Za sposób życia nieoficjalny
Uznam, że jesteś nielegalny

Strażnicy miejscy machają pałkami
Są dumni ze swej akcji
Biegają po krzakach jak na polowaniu
Aby dobrze dokonać likwidacji
Ten slums nie może tu dłużej trwać
Sto osób tu żyje nielegalnie
Nie obchodzi nikogo, że to jest ich dom
Bo to tylko rumuńscy Cyganie

Kajdankami skuci, wsadzeni do suk
Zostaną usunięci jak śmieci
Wywiozą ich za granice tego kraju
Bezbronnych jak małe dzieci
Nie stanął nikt w obronie ich praw
Bo to tylko rumuńscy Cyganie
Są brudni i psują widok miasta
Przebywają tu nielegalnie


8. RATUNKU POLICJA

Policjant broni mnie przed oszustem
Policjant broni mnie przed bandytą
Policjant broni mnie przed zbrodniarzem
Lecz kto obroni mnie przed policjantem
Policjant broni mnie przed złodziejem
Policjant broni mnie przed mordercą
Policjant broni mnie przed gangiem
Lecz kto obroni mnie przed policjantem
Policjant broni mnie przed kradzieżą
Policjant broni mnie przed napadem
Policjant broni mnie przed gwałtem
Lecz kto obroni mnie przed policjantem


9. KOŁYSZ SIĘ I KRĘĆ

Szara flegma spływa z ekranu
Zamykasz oczy i widzisz wciąż to samo
Szczęście zamknięte w błyszczącej puszce
Szara flegma jest już na poduszce

Przeraża mnie pustka takiego przesłania
Kołysz się i kręć, i nie miej swego zdania
Nie szukaj, nie pytaj - oto jest spełnienie
Kołysz się i kręć - takie przeznaczenie

Misterna sieć, pajęczyna fantazji
Oplata twoje myśli, dotyka twojej jaźni
Magiczna podróż zamknięta w puszce
Szara flegma jest już na poduszce

Zbliż się do nas, dotknij swoich snów
Wszystko takie gładkie, nie potrzeba słów
Odbicie twojej twarzy zamknięte w puszce
Szara flegma jest już na poduszce


10. BESTIA

Zdawało mi się wczoraj, że jestem potworem
Ohydną bestią ziejącą smrodem
Zostałem stworzony bez udziału mojej woli
W podziemiach tajnej fabryki Coca-Coli
W wyniku badań nad bezsensem istnienia
Poczęto istotę niezdolną do myślenia
Nauczono mnie jeść wyłącznie w MacDonaldzie
Pożeram więc ludzi stojących przy kasie
Robotnicy w fabryce, policjanci na ulicy
Złodzieje w więzieniach, artyści w podziemiach
Jest prawo i porządek, chcemy pełny mieć żołądek
Telewizja nie kłamie, uwierzcie reklamie!
Nigdy się nie myję, nie używam wody
Wolę kosmetyki ze zmielonej krowy
Spryskuję swoje ciało dezodorantami
Ubrania posypuję najbielszymi proszkami
Piję tylko z puszki benzoesan sodowy
Ekstrakty, konserwanty, kwas fosforowy
Przy użyciu najnowszej generacji komputera
Potrafię zmienić tekturę w hamburgera
Zdawało mi się wczoraj, że jestem potworem
Ohydną bestią ziejącą smrodem
Zostałem stworzony bez udziału mojej woli
W podziemiach tajnej fabryki Coca-Coli
Wychodzę w miasto, idę pewnym krokiem
Przerażeni ludzie omijają mnie bokiem
Wszystko co robię jest kompletnie chore
Zdawało mi się wczoraj, że jestem potworem


11. ŚLADY KRWI

Walka z systemem za pomocą tanich win
Walka z wyzyskiem podczas krwawych bójek
Próbuję zrozumieć beznadziejnie sfrustrowanych
Wniosek jest smutny - na głupotę nie ma rady

Ofiary mediów kupują ich kłamstwa
Z obrazem przemocy jako wybawieniem
Agresja zamiast aktywności umysłu
We własnych rzygach pogrzebane nadzieje
Monopol państwowy na każdym stole
Anarchiści obalają go butelka po butelce
Obszczane kible i oberwane krany
To widok, jaki często zostaje po koncercie

Słyszałem coś o przegranych bezrobotnych
I antynazistowskich bojówkarzach
Policja na zewnątrz głaszcze swoje pały
Czekamy na cud, a on się nie zdarza
Zaklęty krąg powoli się zamyka
Ta sytuacja nie ma rozwiązania
Reakcją na agresję jest ciągle agresja
I tak bez końca, bez opamiętania

Fałszywe podziały na lepszych i gorszych
Jeszcze jedna bitwa w napięciu i strachu
Pacyfizm odziany w wojskowe buty
I tylko ślady krwi pozostają na piachu


12. PIOSENKA O MIŁOŚCI

To jest piosenka o miłości
Miłości wściekłej i prawdziwej
Skazanej na niepowodzenie
Jednak wielkiej i żarliwej
To jest piosenka o miłości
Policjanta do złodzieja
Tak bardzo bliskiej nienawiści
Beznadziejnej jak nadzieja

Oto złodziej, oto gliniarz
Tworzą razem zgraną parę
Połączeni dziwną więzią
Potrzebują się nawzajem
Obywatele wystraszeni
Nie rozumieją co się dzieje
I nie pytaj kto korzysta:
Policjanci, czy złodzieje

To jest piosenka o miłości
Niezrozumiałej i wulgarnej
Miłości pozbawionej wdzięku
Nieprzyzwoitej i brutalnej
Łatwiej zrozumieć to uczucie
Gdy się pozna zależności
Więcej strachu - więcej forsy
Oto powód tej miłości


13. SEKTA

Prawdy, półprawdy
Nawiedzone objawienia
Pół człowieka, pół boga
Chorobliwe urojenia

W szaleństwie normalność
W normalności szaleństwo
W kłamstwie prawda
W prawdzie kłamstwo

Zły zmartwychwstał
Grzechy będą odpuszczone
Już widać jego oczy
Już słychać jego mowę

Strachu nigdy dosyć
Brak pewności, co prawdziwe
Iluzji nigdy dosyć
Zmówiono już modlitwę


14. ZWYRODNIENIE MÓZGU

Widzę mrok w twoich oczach, a chciałbym widzieć
Słońce
Widzę smutek w twoich oczach, a chciałbym widzieć radość
Cała rozpacz tego świata zamknięta w kilku kęsach
Rytuał spożywania powtarzany w pustych gestach
Tak długo będziesz miał
Strach w oczach zamiast łez
Jak długo do swych ust
Będziesz wkładał po kawałku śmierć
To zaczęło się tak dawno, nikt nie wie dziś dlaczego
Podnieśliśmy głowy by oddzielać zło od dobrego
Bardzo prosta czynność - przerywanie linii życia
Kawałki krwawych cierpień na wagę, do spożycia
Widzę mrok w twoich oczach, rozumiem dziś dlaczego
Widzę smutek w twoich oczach i znam jego przyczynę
Druty pod napięciem zamiast słońca i radości
W każdym martwym kęsie ciężar odpowiedzialności

lyrics added by czeski21 - Modify this lyrics