Hey : Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!

Lyrics


1. VANITAS

Muszel z mórz i kamyków z gór
Ptasich piór i kolekcji ciał
Panów i Pań, matki, ojca, sióstr
Nawet mnie
Gdybyś chciał...
Kamieniczki i uliczki z latarenką nie zabierzesz tam
I stoliczka, talerzyka z kurzą nóżką nie zabierzesz też.

Zaczynu na chleb, fotografii i płyt
Zgrabnych zdań i szuflady tajemnic
Trudnych tras, skóry zdartej z ud
Nawet mnie
Gdybyś chciał...
Bibelotów, pukla włosów dziecięcego nie zabierzesz tam
Skoroszytów i pudełka lakowego nie zabierzesz też.


2. UMIERAJ STĄD!

Umieraj stąd!
Bierz co Twoje i won!
W zaświaty, gdzie zmory
Gdzie strzygi, upiory
Gdzie zimno i wieje
Gdzie głodno i mrok!
Umieraj stąd!
Wysyczano mi wprost
W amoku słowiki
Golone trawniki
Płakałam do wewnątrz
Dyskretna po kość

Miałam dom
Gdzie to było?
Tam gdzie Odra, port
Dźwigozaurów rząd
Było wręcz niemożliwie nam
Nasączałeś mnie pewnością
Jak
Likierem biszkopt

Umieraj stąd!...

Drobnych spraw korzonkami
Wrastaliśmy w grunt
Czas przygarbiał nas
Odra, port, dźwigozaurów rząd
Nasączyłeś mnie jak gąbkę
Dziś
Goryczy octem.

Umieraj stąd!...


3. FAZA DELTA

Sen
Czmychnąć weń
Zbiec jak tchórz
W fazy delta cichą otchłań spaść
Od Twych rąk
Od Twych ust
Obojętnych tu na jawie

Spać
Przespać rok
Siedem lat
Krasnoludy, końce świata śnić
Bo tu nic
Tylko śmierć
Usychanie tkanek
Rozpacz, że nie kochasz mnie

Sen
Słuszny lek
Nanozgon
W prześcieradłach moszczę się jak ptak
Księżyc hak
Gwoździe gwiazd
Przytrzymują niebo
Co na głowę chce mi spaść

Spać
Przespać rok
Siedem lat
Łubinowe pola, chabry śnić
Bo tu nic
Tylko śmierć
Usychanie tkanek
Rozpacz, że nie kochasz mnie

Płynę tratwą
Na drugi rzeki brzeg
Tam
Ulegasz mi
Wśród matowych
Rozgrzanych traw
Morfeusz
Nasz patron, czuły swat.


4. PIERSI ĆWIERĆ

Hej
Poczęstuję Cię dziś
Rozgoryczeniem
Będziesz spijać je wprost
Z mych ust
Dom
To nie miejsce lecz stan
Jestem bezdomna
Ćwiercią piersi oddycham znów

Hej
Guru w szaliku z piór
Ten złoty piach
Ten za paskiem lotosu kwiat
Sens...
Ty sensem nie czaruj mnie
Nie próbuj uwieść
Sztuczką tanią jak łach.

Gdzie?
No gdzie to jest?
Gdzie?


5. CHIŃSKI URZĘDNIK PAŃSTWOWY

Jesteś jak chiński urzędnik państwowy
Co stemplem odmowy zniweczył mój plan.
Jesteś jak ojciec co niedzielnym szpondrem
Obdzielił wszystkich po równo, prócz mnie.
Jesteś handlarzem, co jabłko z robakiem i w sińcach
Mi wcisnął na targu.
Jesteś rosyjską znachorką, co złych ziół mieszanką
Wpędziła w chorobę...

Jesteś napadem szaleństwa chwilowym,
Co zdarza się w jednej z tych sekund przed snem.
Jesteś wnętrzności rozstrojem i przykrym migotem
Zastawek. Powieką co drży.
Jesteś tą nutą z najniższych rejestrów, co wwierca się
W umysł głęboko.
Krwią, co wzburzona z impetem uderza potwornym
W mej żyły falochron.

A co jeśli to ja?
Może mnie nie rozpoznałeś?
A co jeśli to ja?
Dźwigam sens, którego łakniesz?
Zagłusza mnie znów miejski gwar, czytaj z ust…
A co jeśli to mnie wyglądałeś?


6. MIŁOŚĆ! UWAGA! RATUNKU! POMOCY!

Minął, minął
Kaszel i dreszcze
Poty
Pożar płuc

Gęsiej skórki
Drobne wypustki
Jesień
Strugi dżdżu

Bydlęta w święta klękną
Potem z hukiem petard
Przyjdzie nowy rok
Który to?

Zagłada kwiatów trwa
Koncentracyjny parapet
W domu mam

Minie minie
Pogo komórek
Durnych
Mrzonek czas

Zniknę zniknę
Osiodłam tęczę
I galopem stąd
W stronę chmur

Powietrze przejdzie klęską
Uda się zatrzasną
Serce starte w pył

Zagłada kwiatów trwa
Koncentracyjny parapet
W domu mam

Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!


7. STYGNĘ

Ja stygnę, a Ty śpisz
Tracę wdzięk
Nim przepotworzę się
Przestań śnić
Przedarłam się
Przez miliony błon
I ochronnych warstw
Ja stygnę, a Ty śpisz…

Więc z ramion ramę złóż
Opraw ten
Wyblakły mocno akt
Opraw mnie
Przedarłam się
Przez miliony błon
I ochronnych warstw
Ja stygnę, a Ty śpisz...


8. BOJĘ SIĘ O NAS

Znów ptaki, te niewielkie
Przybyłe przedwcześnie,
W pośpiechu wiją gniazdo w rynnie.
Znów łaszą się do siebie
Kocięta bezdomne, znaczone
Przykrym parchem, głodne.

Księżyc rośnie - boję się - o nas
Ciężar wiosny - boję się - o nas
Triumf młodości -boję się - o nas
Wrzask o brzasku - boję się...

Znów szelest ortalionu
Biegacza, co rankiem
Próbuje się przecisnąć przez mgłę,
Wybudza mnie perfidnie
Wyrywa z tej nocy, nieczułych
Objęć na powierzchnię.

Znów wchodzisz we mnie drgawką,
A serce więzione w przyciasnej
Klatce żeber – martwieje.
Znów ostrzem twardej mowy
Ćwiartuję bezmyślnie, w afekcie
Twą wrażliwość - boleśnie.

Księżyc rośnie - boję się - o nas
Ciężar wiosny - boję się - o nas
Triumf młodości - boję się - o nas
Wrzask o brzasku - boję się...

Gdy sparszywieję znów -
Zamknij się w sobie, zaciągnij rolety powiek.
Gdy sparszywieję znów -
Chwyć się cieniutkiej niteczki pewności, że minie - to minie.


9. KTO TAM? KTO JEST W ŚRODKU?

Śpiewam Cię
Smutek Twój
Strach rozcieńczyć chcę
Niosę Ci jeżyn kosz
Na pociechę jedz
Śpiewam czas
Każdy dzień
Co spopielił się
Ziarna, te z których plon
Marny, żaden był

Chciałabym móc zanurzyć głowę
W strumieniu Twojej świadomości
Bezpowrotnie

Chciałabym przez judasze oczu
Twoich łagodnych
Spojrzeć kto tam
Kto jest w środku

Śpiewam żal
Ciężar słów
Które więzi krtań
Niosę Ci
Świeży chleb
Niosę wina łyk

Chciałabym móc zanurzyć głowę
W strumieniu Twojej świadomości
Bezpowrotnie

Chciałabym przez judasze oczu
Twoich łagodnych
Spojrzeć kto tam
Kto jest w środku.


10. NIE WIĘCEJ

To nie są motyle, prędzej ćmy.
Serce - pompa
Do krwi.
Nie więcej, nie więcej, nie więcej!
Zawrotów głowy - brak...
W źrenicy tak pełnej żywej mgły
Nie ma nic...

Ta noc bezsenna? To przez wiatr.
Dla wisielca w trąby dmie.
A ta pustka, ta pustka, ta pustka?!
To najpewniej głód...
W źrenicy tak pełnej żywej mgły
Nie ma nic...

lyrics added by czeski21 - Modify this lyrics