Coma : Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków

Rock / Poland
(2006 - BMG Records)
Saber más

Las palabras


1. INTRO

(Instrumental)


2. ZAPRZEPASZCZONE SIŁY WIELKIEJ ARMII ŚWIĘTYCH ZNAKÓW

Nikt jeszcze nie wie czy
Stare słońce zarysuje nowy dzień,
Blaszany huk próbuje dostać się przez szyby
W miękki sen.
Na ulicy wrzeszczą psy,
Herbata wzniosła krzyk
U sąsiada.
Ani jedna droga nie prowadzi mnie
Z powrotem w noc.

I niby wszystko jest
Tak jak powinno być,
Za chwilę zbudzi mnie
Szary świt,
Tylko, dlaczego ja
Z takim nieludzkim strachem
Nie potrafię.

Trudno to zrozumieć, lecz nic
Nie daje siły by żyć,
Jakaś misterna część
W konstrukcji zdarzeń
Pękła.
Chciałem zreperować świat,
A oto widzę, że sam
Jestem jednym z tych
Cholernych drani i świń.

Szeroka droga
Nie była moja.
Jasna siła
Utracona.

Dopiero teraz wiem jak nisko upada
Kto nie wypełnił swego czasu w pokorze.
Oto, dlaczego tak się obawiam,
Że za minutę trzeba
Będzie wstawać i żyć.

Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków,
Niepożądane myśli, klęska wiary, fale strachu,
Z nieodwracalnym skutkiem burzą trwały senny azyl
I oto trzeba będzie dumnym krokiem iść bez twarzy...
W kolejny dzień.


3. ŚWIĘTA

Nie do wiary jak cudnie
Zapowiada się wrzesień.
Owocowe święta
Niestosownych uniesień.
Nie widzę przeszkód
By zanurzyć się w kroplach,
Malinowej poświaty
O zachodzie słońca.

Myśli niespokojne
Zataczają się po głowie
W upojeniu.
Nic nie muszę wiedzieć
Roztopiłem się bezmyślnie
W otoczeniu.

Boję się
Niepojęta moc,
Zachwyciło mnie
Samo zło.
Nie wiem jak
Wypowiedzieć to
Zachwyciło mnie
Samo zło.

Naładowany nieznośnie
Całą noc nie spałem,
Skąd się bierze tyle
Pozytywnych emocji.
Skurwiele z podwórka
Znowu za mną wołali
Ty debilu, idioto

Ale w oczy się boją.

Dzieje się coś złego
Nie rozumiem tylko
Czemu tak mi dobrze?
Natężenie oddalenia
W każdym z nas
Kształtuje formy
Zwyrodnienia.

Boję się
Niepojęta moc,
Zachwyciło mnie
Samo Zło.
Nie wiem jak
Wypowiedzieć to
Zachwyciło mnie
Samo zło


4. WOJNA

Pierwszy krok na drugą stronę,
Z domu poprzez drzwi.
W całym bloku pachnie kawą.

Pierwszy spóźnię się do pracy,
Pierwszy kurwa raz.
Nie zamierzam się tłumaczyć.

Pierwszy promień słońca,
Od tygodnia padał deszcz.
Może jutro będzie cieplej.

Metro zatłoczone ludźmi,
Ósma zero pięć...
Wysadziłem się w powietrze.


5. W OGRODZIE

W niebieskoszarym piekle spojrzeń
W ogrodzie jasnozłotych głów
Wszystko na pewno będzie dobrze
W pokoju obok mieszka Bóg

Spotykam dobrych, mądrych ludzi
Jasne uśmiechy fruną z drzew
Gdybym się teraz musiał zbudzić
Nad miastem wzejdzie chmurny gniew


6. SYSTEM

Zapowiadano duszny wyż,
Tymczasem od piętnastu dni
Nie można było pozbyć się uczucia żalu.
Zataczałem się we mgle,
Najpierw byłaś obok mnie
Albo nie było cię wcale.

Zrozum, jeśli nie będę umiał
Zmusić się do życia.
Wybacz, jeśli nie będę umiał
Powstrzymać się od picia.
Musi minąć kilka dni
Zanim zduszę w sobie wstyd,
Zanim nabiorę nowych sił.

I nie wiem, w którą stronę,
I nie wiem, dokąd mogę dotrzeć.
Uwalniam swoją wolę,
Zaczynam nową drogę,
W miejsca, których nie ogarnie myśl.

Zastrzeliłem się
Październikiem w łeb,
W bramie obok mnie
Leżał martwy i modlił się jak mógł
Ten sam pijany Bóg,
Którego ja wzywałem.

A teraz, jeśli nie będę umiał
Powstrzymać się od śmiechu,
To nie masz prawa pijany starcze
Policzyć tego grzechu.
Musi minąć kilka dni
Zanim zdławisz w sobie krzyk,
Zanim nabierzesz nowych sił.

I nie wiem, w którą stronę,
I nie wiem, dokąd mogę dotrzeć.
Uwalniam swoją wolę,
Zaczynam nową drogę,
W miejsca, których nie ogarnie myśl.


7. LISTOPAD

Pierwszy znak,
Jakby z wnętrza wydobył się chmur:
Bez tchu, bez sił, bez wiary - znak.
Jakby ktoś
Mocno chciał mi przypomnieć, że jest,
Za kłębem brudnej pary...
Porządek gwiazd.
Całą noc nie mogłem spać,
Amfetamina ma gorzki smak.

Ja czuję, że znów będę się bać
Mimo, że ktoś daje mi znak.
Mała ty wiesz, dławi mnie tlen,
A każdy dzień wymyka się.
Druga zero trzy.
Nie ma dokąd iść.

Jak mogłeś odejść stąd
W taką nieludzką noc?
Moja głowa chce,
Moja głowa znać,
Moja głowa
Moja głowa
Moja głowa
Moja głowa
Jakiś powód!

Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary,
Znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi,
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali,
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali.
Czemu mnie zostawił...
Czemu się oddalił...

Musiałem znowu się schlać,
Nie widać drogi we mgle,
Listopad włazi do miast,
Na dole dzieje się źle.

Musiałem tulić brudne ciała suk,
Musiałem stracić przezroczystość
Na którejś z tamtych dróg.
I jeszcze nie ocalają mnie,
I jeszcze nie ocalają mnie,
I jeszcze nie ocalają mnie
Noce płaczu i modlitwy.
Tyle razy próbowałem
Szeptów, celebracji, miłosnych zaklęć, kłamstw...

Tak mi przykro,
Chciałbym jeszcze raz.


8. NIE MA JOOZKA

Ile by nie było lat,
Jakie by nie były złe,
Ważne by zobaczyć,
Ważne by zachować,
Ważne by osiągnąć
Cel.

Jakie by drogi nie wiodły do jakich by drzwi,
Zachowaj się godnie, gdy któraś przyniesie Ci wstyd.

Ile by nie było spraw,
Jakie by nie były złe,
Ważne by zobaczyć,
Ważne by odnaleźć,
Ważne by zrozumieć
Sens.

Jakie by drogi nie wiodły do jakich by miejsc,
Zachowaj się godnie, gdy któraś przyniesie Ci śmierć.


9. TONACJA (SYGNAŁ Z PIEKŁA)

...i dziękujemy za bezpieczny dom,
Spokojny, cichy jak u schyłku lata noc
Za praworządne pojednanie stron...
- niewierne suki demagogii nakarmione, śpią.

U nas ducha nie zgasi
Odmienność poglądów i racji,
A sztuk używamy perswazji - łagodnych!

Mój dom, w którym głowy są wolne,
Od słów samozwańczych proroków.
Tu miłość, rozsądek i wiara,
Tu wszyscy szanują się w bloku!

A dziewczyny piękne i młode
Oraz zawsze można je zaprosić na sok.

Chłopcy zorganizowali ruch ów,
Nieustającej afirmacji nocy i dnia
Odwiedzili mnie, gdy byłem sam,
Kiedy wy będziecie sami, odwiedzą was.

A dziewczyny piękne i młode
Oraz zawsze można je zaprosić na sok.

A dziewczyny piękne są i młode
Oraz zawsze można je zaprosić na sok

Takiej władzy
W naszych progach
Wszyscy chcielibyśmy podziękować,
W kilku nie do końca pięknych słowach.
Z wyrazami szczerej niewdzięczności,
Dla skurwysynów nie mamy litości!

Moja nacja - moja tonacja
Moja nacja - moja tonacja


10. OSTROŚĆ NA NIESKOŃCZONOŚĆ

Nie zamierzam Cię truć
Pigułkami ze słów,
Nie potrafię uchronić od smutku,
Moralności mi brak,
Pogubiłem się sam,
Chciałbym tylko nadzieję ocalić od zła.

Zaniemogły ze strachu,
Zagoniły się w szaleństwie
Myśli złożone,
Marzenia bezsenne.
Lekko pozacierały się
Granice między dobrem a złem,
W każdą stronę
Rozbiegły się znaki jak psy.

W kolejnej odsłonie
Skurwiłem się znojnie
Lecz dzięki Tobie
Nie wszystko skończone,
Ja widzę ostrość na nieskończoności
To nieskończoność nabiera ostrości.

Znam drogi wiodące do dna,
Mosty rzucone na wiatr,
Światło walczące o blask,
Kształty bez formy i żal.

Ten pomiędzy wszystkim to ja,
Powinienem wybrać, lecz jak?
Każdy dzień daje znak,
Że zatrzymał się...
Czas drąży myśli,
To wściekłość i wrzask,
Ona wzbiera we snach,
Ona chwyta mnie w locie i
Powstrzymuje czyny.
My zaplątani w niemoc
Znów nie wypełniliśmy się
Nie wypełniliśmy się
Dniem.


11. DALEKA DROGA DO DOMU

Pierwszy podmuch wiosny budzi lęk,
Porcja ciepłych złudzeń przenika do serc,
Ptaki oszalałe fruną z drzew,
Mocniej czuję każdy mały smak i żal,
Każdy strach i gniew.

Ile jeszcze we mnie wiary,
Ile jeszcze we mnie samym sił,
Na nowe dni, ile szans?
Ile jeszcze we mnie wiary,
Ile jeszcze we mnie samym sił
By dalej żyć, w taki czas?

Obezwładniająca siła dnia,
Siła, z jaką w miastach odradza się maj,
Chciałoby się zacząć jeszcze raz,
Chciałoby odnaleźć zmarnowany czas,
Utracony blask.

Ile jeszcze we mnie wiary,
Ile jeszcze we mnie samym sił,
Na nowe dni, ile szans?
Ile jeszcze we mnie wiary,
Ile jeszcze we mnie samym sił
By dalej żyć, w taki czas?


12. SCHIZOFRENIA

W pewnym mieście na ulicy gdzie nic nigdy się nie zdarza
Urodziłem się bez krzyku i w dodatku bez lekarza.
W dzieciństwie, od niechcenia, pogrążony w samotności
Hodowałem urojenia o pokoju i wolności.
W szkole, kiedy kumple zażywali narkotyki
Ja wierzyłem w sprawiedliwość i uczciwość polityki,
Byłem dobrym katolikiem i w heteroseksualnym związku
Żyłem z moją żoną, gdy nas z sobą ożeniono.
Życie upływało według idealnego schematu:
Nie paliłem i nie piłem, nie gwałciłem, nie skarżyłem się na nic!
Ideologią było przeżyć do pierwszego
Pracowałem w supersamie i zadowolony z tego
Przynosiłem wypłaty do domu na spłaty
Zadłużenia bankowego bardzo regularnego,
Zadłużenia bankowego bardzo regularnego.

Jak gdyby nigdy nic wyszedłem z domu, nocą, w maju.
Było ciepło, rozebrałem się do naga
I widziałem czerwone gwiazdy jak spadają,
I widziałem spalone miasta, i widziałem tłumy ludzi,
Ruszyłem ręką: umierali, potem drugą: rozstąpiły się niebiosa...
Biała droga brukowana wprost do Boga,
Mogłem mówić z Nim o wszystkim, o czym chciałem.
Moje oczy pełne łez a w sercu władza,
Ponad światem unosiłem się spełniony,
Ponad światem rozpostarłem moje dłonie
I już byłem niemal bliski zrozumienia,
Zrozumienia tajemnicy wszech stworzenia
Zrozumienia tajemnicy Wszech Stworzenia.....

...schizofrenia, schizo, schziofre, schizofrenia...


13. DALEKA DROGA DO DOMU (RADIO EDIT)

(See lyrics on track 11)

Palabras añadidas por czeski21 - Modificar estas palabras